Nawilżający błyszczyk pomarańczowy PAT&RUB
Pamiętacie wpis Naturalna niespodzianka od PAT&RUB? Dziś nadszedł moment, aby zaprezentować Wam nawilżający błyszczyk pomarańczowy. Spróbowałam go już pierwszego dnia, bo nie mogłam się powstrzymać:-) To, co uderza w pierwszej chwili po odkręceniu kosmetyku to cuudowny zapach pomarańczy, uwaga!kubki smakowe zaczynają w tej chwili mocno pracować;-)
Błyszczyk PAT&RUB zamknięty jest w 15 ml tubce ze skośną końcówką, przez co aplikacja jest łatwa, a produkt możemy używać zawsze wtedy kiedy chcemy dobrze nawilżyć suche i spierzchnięte usta (co w moim przypadku sprawdza się doskonale). Zapewne to zasługa kompozycji błyszczyka, a są w niej „wyłącznie naturalne woski, masła, oleje i ekstrakty” (olej winogronowy, olej rycynowy, wosk carnauba, olej migdałowy, masło pomarańczowe, olej jojoba, naturalny złoty pigment, olejek pomarańczowy).
Jeżeli chodzi o efekt finalny kosmetyk delikatnie rozświetla usta, nadając im lekko złocisty połysk z mieniącymi się drobinkami, co stwarza naturalną oprawę. Ja jestem zwolenniczką nie przesadnego makijażu ust, dlatego też, uważam, że na co dzień nadaje się na pewno, przyznaję, że sięgam po niego kilka razy dziennie, bo mi… odpowiada. Wreszcie mam też świadomość, że nie zjadam jakichś szkodliwych substancji, bo producent dokładnie wyszczególnił skład błyszczyku (szczegóły na zakończeniu wpisu).
Konsystencja jest dosyć gęsta, nie lejąca się, więc nie ma szans, żeby coś nieestetycznie spływało z ust (a takie historie z innymi błyszczykami niestety miałam). Kwestia trwałości- hmm, błyszczyk PAT&RUB nie utrzymuje się zbyt długo, jeżeli ktoś oczekuje ośmiogodzinnego, nienaruszonego makijażu ust może się nieco rozczarować. W mojej opinii to zupełnie nie przeszkadza, bo kosmetyk dobrze spełnia swoje zadanie poprzez intensywne nawilżenie i rozświetlenie, przez co usta zyskują naturalną i dyskretną oprawę.
Cieszę się, że mam sposobność stosowania nawilżającego błyszczyka pomarańczowego PAT&RUB i z pewnością sięgnę również po inne warianty, teraz korzystam ze „słodkiej pomarańczki”, a!jest jeszcze pielęgnacyjny „orzeźwiający grejpfrucik”, ale o nim to dopiero za jakiś czas. Narazie…ciiisza:-) Przypominam jeszcze, że „pomarańczowy smakołyk” z linii LIPS poznaliście tu.
INCI: Ricinus Communis Seed Oil, Hydrogenated Castor Oil, Copernica Cerifera (Carnauba) Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Cetyl Alcohol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Mica, Titanium Dioxide, CI 77891, Iron Oxide, CI 77491, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Linalool, Limonene, Citronellol, Citral, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil (źródło: www.patandrub.pl)
No skład na ustach jest baaardzo ważny bo my to najzwyczajniej zjadamy.
Ostatnio oglądałam filmik na YouTube który mówił o produkcji kosmetyków w Chinach i się okazuje że olbrzymie koncerny igrają z naszym zdrowiem używając do produkcji kosmetyków/szminek chemicznych barwinków które są rakotwórcze. Potem ktoś jest chory i nikt nie wie czemu
Filmik do obejrzenia na moim kanale .Niestety w języku niemieckim.
Czekałam z niecierpliwością na ten wpis Ja skusiłam się na błyszczyk różany, ale teraz żałuję, że nie wybrałam pomarańczowego…
Oj, czemu? Nie odpowiada Ci efekt? Liczę na to, że przygotujesz recenzję i porównamy.
Joanna:To nie jest dobra wiadomość i przykre jest to, że takie procedery w ogóle mają miejsce:-( Dobrze, że w Polsce coraz więcej konsumentów zaczyna zwracać uwagę nie tylko na składy produktów spożywczych, ale i kosmetyków.
No nie jest i od kiedy o tym wiem mniej chętnie sięgam po kosmetyki nie naturalne a zwłaszcza po szminki czy błyszczyki.
dla zainteresowanych link do filmu na moim blogu http://swiatwkolorach.blogspot.de/2012/06/bez-makijazu-brudny-swiat-kosmetyczny.html
Dziękuję. Wprawdzie trwa dłuższą chwilę, ale uważam, że rzeczywiście warto obejrzeć.
Joanna: To tak jak ja, myślę, że jest nas jeszcze liczniejsze grono:-)